Fragmenty i cytaty



Cytaty z książki


„Okruchy”
Magdaleny Meldo

– Ale on jest twoim ojcem! Tyle razy o tym rozmawialiśmy, daj mu szansę. Daj szansę sobie i bratu. – Widać było, że już niewiele dzieli ją od wybuchu. Kiedyś próbowałby ją udobruchać, wyciszyć, żeby tylko się nie wściekała. Wiedział, że powracanie do tego tematu nieodmiennie prowadzi do łez, a jej łzy zdecydowanie źle działały na jego psychikę. Teraz tylko wzruszył ramionami. Niewiele go to obchodziło.

Obrywała po kolei wszystkie uschnięte listki i przywiędłe płatki kwiatów, zatopiona w swoich myślach. To dobrze robiło i roślinom, i dziewczynie…

Szkoła była chlubą miasta, a jej wysoki poziom cieszył dorosłych. Młodzież trochę mniej. Stosunki panujące wśród uczniów też nie były zachęcające. Ostra walka o najlepsze noty, a także o znalezienie się jak najwyżej w uczniowskiej hierarchii nie była dobrym podłożem do zawierania przyjaźni i przyjemnego spędzania czasu.

Okłamał matkę. Znał każdy szczegół akcji rozgrywającej się zeszłej nocy nad jeziorem. Sam to zaplanował, sam wszystko wymyślił. Wybrał miejsce i czas, nie przewidział tylko jednego. Że ktoś mu w tym przeszkodzi.

Wszystkie wybuchnęły śmiechem, po trosze śmiejąc się z dowcipu, po trosze maskując niepewność i strach przed tym, co je czeka.

Aga pomyślała o Kaju. Mogłaby go poprosić o pomoc albo chociaż radę, ale szybko przypomniała sobie jego słowa: „Nie licz na mnie. Ja ci nie pomogę. Nie znamy się”.

– Po co ta cała rozmowa? Przecież cię nie obchodzę. Bawicie się moim kosztem, a ty mnie nienawidzisz – wysyczała, podnosząc na niego wzrok. Wyglądała jak małe zaszczute zwierzątko. Kaj nie mógł uwierzyć, że to powiedziała.

Myślisz, że to coś zmienia? Czy on jest dzieckiem, któremu można czegoś zabronić? Czy gdyby naprawdę chciał, to byłoby dla niego przeszkodą? A teraz? Teraz chce się spotkać. To wtedy nie mógł, a teraz może

– Wymyśliłem to wszystko, ale nie zrobiłem – przyznał wreszcie, nie podnosząc wzroku. – Wymyśliłeś? – Wymyśliłem. – To tak jakbyś zrobił. – Ale nie zrobiłem. – Dlaczego? – Dlaczego nie zrobiłem? – Dlaczego chciałeś zrobić? – Nie wiem – zawahał się. – Bez powodu. – W zasadzie nie kłamał. Wszystkie powody, dla których miał to zrobić, wydawały się teraz głupie i bez znaczenia.

Osunęła mu się na kolana i znalazła wygodniejszą pozycję. Mógł przyjrzeć się teraz jej twarzy. Była śliczna, a gdy spała, znikał złośliwy grymas, którym częstowała otoczenie. Przyglądał się jej uważnie, od czasu gdy zaprzyjaźnił się z aparatem fotograficznym, zmieniło się jego postrzeganie świata. Miał wrażenie, że wcześniej widział tylko część rzeczywistości. Wcześniej Lena była po prostu ekstralaską, nie było się nad czym zastanawiać.

Byli tacy piękni i bardzo do siebie pasowali – tak jak mówiła Anka. Czarne włosy dziewczyny spływały po jego ramieniu. Lena jedną ręką wystukiwała coś w komórce, a drugą swobodnie położyła na jego kolanie.
Wyczuwało się dużą zażyłość między tymi dwojgiem. Aga pomyślała o tym właśnie jako o zażyłości, ale nigdy nie dostrzegła w ich relacji czułości albo miłych gestów.

Zgodziłby się na wszystko, byleby z nią jeszcze trochę pobyć. Patrzył na jej rozpuszczone długie włosy. Nie mógł się powstrzymać, wziął jeden kosmyk do ręki i oplatał go wokół palców. Patrzyła na niego swoimi wielkimi błękitnymi oczami, nic nie mówiąc.

Położyła mu głowę na ramieniu. Tak bardzo chciałaby mu okazać swoje uczucia. Powiedzieć, że też jej zależy i że go kocha. Ale nie była w stanie wykrztusić z siebie nawet słowa. Pomyślała tylko, że nie mogłaby nikogo wprowadzać w tak popaprane życie, jakie miała. Nie chciałaby nikogo skrzywdzić.

Biegł przed siebie przez godzinę. Dopiero gdy zmarzł, przystanął, zastanawiając się, gdzie jest. To była jego pierwsza myśl, odkąd wyszedł z domu. Spojrzał na spalone ruiny chaty nad jeziorem i zaczął się zastanawiać, jakim sposobem tu dotarł. Usiadł na pobliskiej ławce i zapatrzył się na jezioro. Pomyślał o tym, jak beznadziejnie wszystko się układa.

Był podminowany. Dość miał tych wszystkich problemów, dusił się w domu od wypowiedzianych i niewypowiedzianych oczekiwań. Męczyła go relacja z dziewczyną, jej problemy, jego problemy. Musiał to wybiegać, chciał, żeby świeże powietrze rozjaśniło mu trochę w głowie.

Wreszcie mógł dać upust swojemu gniewowi. Czuł się wolny, to go nie przerastało, był tu, gdzie powinien być.

Stała, patrząc na ogień pożerający całą jej pracę, czuła żar bijący od płomieni i nie mogła wykonać żadnego ruchu. Nic już nie mogła zrobić. Cała jej praca, wszystkie te zarwane noce, tyle trudu – wszystko znikało na jej oczach.

Kaj nadal się nie odezwał, to było dla niego zbyt trudne. W myślach przeglądał te zdjęcia razem z nią. Znał je na pamięć. Te, na których się uśmiecha, i tę większość, na których jest poważna. Najbardziej lubił takie, na których patrzyła wprost w obiektyw, na niego. Mógł oglądać je godzinami.

Widział targające nią emocje, nie odezwał się jednak, bo patrząc na nią, taką piękną i dobrą, stwierdził, że na nią nie zasługuje. Nie zasługiwał na nic dobrego, a wszyscy, na których mu zależało, zawsze go zawodzili albo on zawodził ich. Ją przecież też już zdążył zawieść i skrzywdzić. Nie raz. Pochylił głowę, nie mógł tak na nią patrzeć. To bolało.

Dziewczyna, która widziała więcej, która nie wierzyła ogólnie przyjętym prawdom. Dziewczyna, która powiedziała: on taki nie jest, znam go lepiej niż wy wszyscy. Ta dziewczyna miała wielką moc. Być może chłopak rzeczywiście był zły, ale uwierzył jej. Poszukaj tej dziewczyny. – Patrzył na nią swoimi czarnymi jak noc oczami. – Ona tam jest. Dzielna i silna. Ona nie wierzy, że ktoś może więcej tylko dlatego, że inni tak sądzą, że trzeba się bać, bo inni się boją. Nie strać tej dziewczyny, ona sprawia, że jesteś wyjątkowa.